wtorek, 24 maja 2011

Katowice i Atak Kobiety Olbrzyma.

Pojechałem do Katowic. I było, jak mawia pewien poeta, ślicznie. Przemilczmy dojazd samochodem. Mega korek gdzieś przed Łodzią, próba ominięcia miasta, która zakończyła się w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie przepadłem na jakieś 60 minut szukając wyjazdu na A1. Koszmar. Na szczęście potem było już jednak zdecydowanie lepiej. Zaskoczyły mnie Katowice. Bo zupełnie inaczej wyobrażałem sobie to miasto. Miałem w głowie jakiś dziwny, wykreowany przez stereotypowe wyobrażenia obraz, że będą kominy, kopalnie, górnicze domki z czerwonej cegły, że będzie dym, albo jakiś inny smog, że będzie brudno i generalnie nieciekawie. Z krajobrazu Katowic znałem tak naprawdę jedynie obskurny dworzec, który teraz jest właśnie rozbierany na części pierwsze... Tymczasem prawda o Kato okazała się zupełnie inna. Bo Katowice to miasto inspirujące, zielone, mające dużo do zaoferowania. I choć rzeczywiście rynek mają paskudny, to jest tam kilka miejsc wartych odwiedzenia. Przede wszystkim Jazz Klub Hipnoza, w Centrum Kultury. Miejsce kultowe. W środku bardzo ciemno, klimatycznie, hipnotycznie. Zajebista muza, mega żarcie. Można się zaszyć i przesiadywać godzinami... Następnie ulica Mariacka. Dziś miejsce spotkań młodych. Parę lat temu władze Katowic zamknęły ją dla ruchu samochodowego, obniżyły stawki dla dzierżawców klubów i postawiły wzdłuż całej ulicy czerwone ławki ze stolikami, przy których teraz przesiadują ludzi. Dzięki temu miasto żyje. A miejsc, do których warto wstąpić jest przy Mariackiej conajmniej kilka. Polecam Kato - bar galerię z nietypowym wystrojem wnętrza, całość bowiem, podłogi, ściany, stoliki, ławy a nawet bar wykonane są z... płyty pilśniowej. Miejsce mocno specyficzne, z ciekawą klientelą i bardzo fajnym wyborem krajowych i zagranicznych browarów. Na zjazdy polecam natomiast "Lornetę z meduzą" czyli odpowiednik warszawskich "Zakąsek Przekąsek". Otwarte 24 h, zawsze chętnie przyjmą cię i napoją ciepłą wódką. Za jedyne 4 ziko.

Celem mojej podróży był Festiwal Filmów Kultowych, którego maskotką jest ryjówka, a w szczególności przegląd "Najgorszych Filmów Świata", którego jestem oddanym fanem. Przez korki pod Łodzią nie zdążyłem niestety na wtorkowego "Blaculę", natomiast w środowy wieczór zobaczyłem "Atak Kobiety Olbrzyma", w reżyserii Nathana Jurana, z 1959 roku - film bardzo zły, z fatalnymi efektami "specjalnymi", dzieło pre-feministyczne, w którym to zainfekowana przez Obcych (kosmici wyglądają, co ciekawe, jak gladiatorzy) i zamieniona w olbrzymkę kobieta mści się na swoim niewiernym mężu i jego kochance. Najbardziej zaskakujące jest zakończenie, ale tu fanów złych filmów odsyłam już do samej fabuły. Takiego finału przegapić, wierzcie mi, nie można!

Jest jeszcze jedna historia, którą przywiozłem z Katowic. Historia, która została mi opowiedziana przez organizatorów Festiwalu. To smutna historia. Historia upadku. Jest w Katowicach, przy Plebiscytowej 3, stare, pierwsze w historii Śląska kino - Capitol. Obecnie został po nim nieszczejący budynek, o którego dziejach możecie przeczytać tu. Budynek, który chciało wykupić miasto, ale oczywiście przespało odpowiedni czas. Trwa w nim właśnie remont, a już niedłgo, w pięknych, zabytkowych wnętrzach, w których kiedyś siedzibę miała Orkiestra Polskiego Radia, rozbrzmiewać będzie muzyczna sieczka bo budynek kupił ostatecznie prywatny inwestor, właściciel najwiekszej na Śląsku dyskoteki dla niewybrednej klienteli. Kolejny raz okazuje się, że nie umiemy w Polsce w porę zadbać o to, co najbardziej wartościowe...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
P.S. Wczoraj zapomniałem jeszcze napisać o tym, że Katowice kandydują na Europejską Stolicę Kultury 2016. Mają fajny, może trochę utopijny koncept. Ale już realizacja stoi na bardzo wysokim poziomie. W kuluarach mówi się, że to jeden z najsilniejszych kandydatów. Ja im mocno kibicuję. Wracam do Katowic w sierpniu, na Festiwal "Tauron Nowa Muzyka", który jakimś dziwnym trafem omijałem dotąd w swoich letnich planach. Teraz, po pozytwnym pierwszym kontakcie z Katowicami, pojadę tam na pewno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz