piątek, 5 czerwca 2009

Add fuel to the fire.

Moje zeszłoroczne wakacje dane mi było spędzić w Portugalii, z czego większą część czasu w Lizbonie. Miasto to niesamowite, urzekające atmosferą jakby wyjętą z lat 20 i 30-stych XX wieku. Mówi się, że Lizbonę najlepiej zwiedzać podróżując tramwajem o numerze 28, który zapuszcza się w dalekie regiony miasta, po czym wraca do centrum. To prawda, jest to ciekawa opcja. Nie znajdziesz jednak w ten sposób uliczek ukrytych gdzieś głęboko w dzielnicy Bario Alto, gdzie każdy miejski szczur znajdzie najwięcej dla siebie. Otóż Bario Alto (inaczej górne miasto) to dzielnica młodych, gdzie prężnie rozwija się streetart i wszystkie ściany pomalowane są wzdłuż i wszerz. Zajebista to dzielnica, z wąskimi uliczkami wspinającymi się ostro na wysokie zbocze, z wieloma małymi pubami z niesamowitą atmosferą i dobrą muzyką. Ale do rzeczy. Otóż, wędrując po mieście, w końcu człowiek się zmęczy, a jak się zmęczy to chce mu się pić. Pragnienie natomiast w 30-stopniowym upale najlepiej zaspokoić zimnym browarem. Mi osobiście najbardziej smakowało piwko Super Bock, targetujące zdecydowanie w młodego klienta. Marka tego piwa, w czasie kiedy akurat byliśmy w Lizbonie była w trakcie trwania bardzo fajnej kampanii reklamowej, w której owo piwo wspierało twórców streetartowych, udostępniając im billboardy jako bezpłatną galerię do prezentowania prac (obok zamieszczam ulotkę z tej kampanii). Tak więc miałem okazję poznać wielu z portugalskich strretarterów, których prace widziałem wcześniej na ulicach (billboardy były bowiem podpisane). Jednym z nich był Diogo aka Add fuel to the fire, którego radosna twórczość szczególnie przypadła mi do gustu. Diogo nie lubi nazywać się artystą, maluje zarówno ściany, jak i markowe produkty (Conversy, Vansy, lodówki Red Bulla),nie ma oporów aby współpracować z markami komercyjnymi, bo pieniądze przecież nie śmierdzą, a żyć za coś trzeba. Jak sobie porównałem, to co się działo w Lizbonie z tym, co się dzieje w naszej Polandii ukochanej, to zdecydowanie musimy się jeszcze wiele nauczyć. Ale myślę, że to wszystko przyjdzie z czasem, że i u nas ta kultura ulicy rozwinie się jakoś tak naturalnie, w odpowiednim momencie, bo przecież i u nas powstają rzeczy ciekawe (wczoraj o mało nie wyskoczyłem z autobusu na Zaspie - zajebisty mural zobaczyłem na ścianie bloku i nie mogłem uwierzyć w to, co widzę). Ale wracając do Diogo obczajcie koniecznie jego stronę. Poniżej wklejam filmik, gdzie można zobaczyć jak Diogo maluje ścianę w pokoju dziecięcym (!). Viva la streetart:) Tymczasem, do pracy, rodacy! Howgh!

2 komentarze:

  1. ten mural ze sterowcem na startowej? kurczę, właśnie oni go już od ładnych paru dni tam malowali, i też uważam, że zajebisty, i bardzo dobrze, że zastąpił te chmurki, czy co to tam było. na bloku obok za to jest super zajebista po prostu reklama kleju atlas ;)
    a btw, jak się będę wybierać do lizbony, to chyba się zgłoszę po wskazówki ;)
    pzdr!

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, dokładnie ten ze sterowcem, kurcze jutro chyba pójdę go zobaczyć z bliska...

    OdpowiedzUsuń