wtorek, 27 lipca 2010

Curiously enough

Dziś był dobry dzień. Bo po długim oczekiwaniu wreszcie przyszedł wyczekiwany bilet na najfajniejszy letni festiwal, na AUDIORIVER. Przyszedł kurierem i odmienił całkowicie mój nastrój. Bilet ów dostałem w tym roku w prezencie, za co pięknie dziękuję wiadomej osobie. Ale do rzeczy. Będzie się działo. Przed nami Four Tet, Metro Area, Ellen Allien, Simian Mobile Disco i wiele innych muzycznych objawień. Mam nadzieję po raz kolejny się zaskoczyć, po raz kolejny przeżyć coś wyjątkowego, spotkać fajnych ludzi, zepsuć się... Ale zanim to nastąpi skrobnę jeszcze parę słów, o tym, co już za mną. O koncercie Dj Shadowa, który muzycznie może mnie jakoś specjalnie nie zaskoczył, choć muszę przyznać, że było miło przypomnieć sobie stare szlagiery, choć w nieco przyciężkich, jak dla mnie wersjach. Czasami zbyt krótkich ("This Time"), czasami zbyt szybkich ("Six Days"), czasami zbyt przekombinowanych ("Walkie Talkie"), ale to przecież był Dj Shadow, ten Shadow, którego tyle razy chciałem na żywo usłyszeć. I choć minęło tyle lat od jego debiutu, to w paru momentach koncertu przeszły mi po plecach ciary... Zastanawiam się tylko, czy przyczyną nie były przypadkiem znakomite, pierwszorzędne wizualizacje, które robiły ogromne wrażenie, szczególnie przez trzy pierwsze utwory, kiedy jeszcze kula, w której schował się Shadow nie została otwarta. Tym, którym nie wiedzą, o co chodzi - polecam spojrzeć chociażby tu. Ja natomiast przypominam sobie "Enuff" i myślami odpływam już na plażę w Płocku, na skarpę, gdzie już niebawem zabrzmi MUZYKA !!!

Enuff (feat. Q-Tip & Lateef) from DJ Shadow on Vimeo.

środa, 14 lipca 2010

Dzikie Stwory już tu są!

Po raz pierwszy pisałem o nich na blogu tutaj. Dzikie Stwory miały się pojawić w kinie w listopadzie. Nie pojawiły się. Film Spike Jonze'a nie wszedł do polskich kin, został wydany tylko na DVD. To nie pierwszy i nie ostatni raz, że filmy, na które czekałem z niecierpliwością, w końcu na ekrany nie wchodzą. Zamiast nich promuje się inne, puste i miałkie gnioty. Ale takie już czasy, nie ma co narzekać. Trzeba się cieszyć, że są jeszcze w Polsce ciekawe filmowe festiwale, gdzie można zobaczyć w pełni autorskie, oryginalne kino. Takim festiwalem jest z pewnością "Sopot Film Festival", którego autorzy w pełni sezonu, w najbardziej lansiarskim z kurortów zdecydowali się wyświetlać filmy niszowe, mało znane, za to genialnie opowiedziane i wyreżyserowane. A takim z pewnością jest "Where the wild things are".

Wczoraj padało i to mocno, ale nic nie było w stanie spowodować żebym został w domu. Musiałem zobaczyć Carol, KW, Judith i Irę. I zobaczyłem. Jestem w pełni usatysfakcjonowany, bo na taki film właśnie liczyłem. Wizualnie - cudowny. Stwory niczym z Hansona, mało obróbki komputerowej, klimat "oldschoolowy". Historyjka - prosta, ale ujmująca. Muzyka - rewelacyjna, doskonale oddająca klimat całości. Lubię dziwne, pojechane filmy dla "dzieci-nie-dzieci". Lubię wyobraźnię Spike'a Jonze'a. Wszystko zadziałało tak, jak powinno. Dzikie Stwory pozamiatały. Numer jeden to dwie sowy - Bob & Terry. Nie będę o nich nic pisał. Zobaczcie ten film, chociażby dla nich. Gwarantuję, że będziecie mieć ubaw po pachy, a potem jeśli tylko macie wyobraźnię - będziecie mieć również dziwaczne sny;)

I jeszcze jedno. Pamiętam, kiedy miałem 9 lat i byłem w kinie na "Willow". Pamiętam że ani razu nie poruszyłem się w trakcie seansu, byłem jak zaczarowany, wpadłem w trans. Myślę sobie, że te same emocje mogłyby towarzyszyć współczesnym dzieciakom przy oglądaniu "Where the wild things are". Gdyby tylko miały możliwość zobaczenia tego filmu w kinie, gdzie magia jest zawsze większa, bo wiadomo przecież nie od dziś, że mimo iż boimy się ciemności, to również ją kochamy. Bo w ciemności zdarza się wszystko to, co najfajniejsze.

Where The Wild Things Are [music by Joel O'Neill] from Joel O'Neill on Vimeo.

Dolbyman.

To już potwierdzone. 2 października tego roku, w CSG, w Gdańsku zaprezentuje się BEARDYMAN, człowiek orkiestra, niesamowity showman, którego umiejętności wokalne możecie sprawdzić tu (klik!). Dla wszystkich fanów i fanatyków beatboxu to będzie wycieczka obowiązkowa!

Beardyman - Dolbyman from Reserve17 on Vimeo.

poniedziałek, 12 lipca 2010

Hity z satelity.

Gdyby ktoś poprosił mnie w tej chwili o wytypowanie trzech najfajniejszych kawałków tego lata odpowiedziałbym bez zastanowienia. Wskazałbym na "We Can't Fly" Aeroplane, "Don't Turn The Lights On" Chromeo oraz "Love/Hate" Guy'a Gerbera. Wszystkie trzy wklejam poniżej, a ponieważ temperatura jest nie do wytrzymania, wklejam również linki do pobrania (wystarczy kliknąć na wykonawcę). Polecam wrzucić sobie te tracki na playera i wyjść z słuchawkami w parujące dniem nocne miasto, żeby złapać jakiś powiew wiatru, jakieś mgnienie świeżości, żeby oderwać się na chwilę od gorącego, nagrzanego słońcem asfaltu. Lecimy?

Aeroplane - We Can t Fly (Radio Edit) by factmag

Don't Turn the Lights On by Chromeo

Guy Gerber ft. Dawn - Hate/Love by djdownload

___________________________________U P D A T E_____________________________________

Dziś wpadł mi w ucho jeszcze jeden kawałek - "Deaf Wargant" z Epki "Penguin" Dop & Various Artist. Miałem wrażenie, że już go kiedyś gdzieś słyszałem, poszperałem zatem w moich zbiorach i okazało się, że miałem rację. Słyszałem go w zajebistym secie "Watergate 6", który na killyourpopstar polecał Deekeed. Ten kawałek tym bardziej jest wyjątkowy, że jego współautorami są Panowie z rodzimego Catz'n Dogz, którzy szykują się do wydania nowej płyty, oczywiście w labelu Mothership, gdzie wyszedł także ich debiut. Jeśli ta nowa płyta będzie taka jak ten track, to czapki z głów! Niech moc nastanie!

Deaf Wagrant Selianka Edit Catz&Dogz&dOP by WatergateRecords

niedziela, 11 lipca 2010

Berlin na gorąco.

Tak gorąco w Berlinie jeszcze nie było. W ostatnim tygodniu temperatury oscylowały w granicach 35 stopni C, a gorączkę wzmagały jeszcze wydarzenie, które nie wiedzieć czemu nałożyły się na siebie i miały miejsce w tym samym czasie. Biennale sztuki, Bread & Butter, Bright Tradeshow oraz wiele innych, mniejszych eventów towarzyszących. Z tego też powodu w Berlinie zjawiło się, jak zawsze w pierwszym tygodniu lipca, mnóstwo ludzi zainteresowanych modą, zarówną tą wysoką, fashion, jak i modą streetową, streetwearową, czy jakby tam ją jeszcze nazwać. Oprócz wrażeń wzrokowych, o których za chwilę, można było posłuchać dobrej muzy. Na B&B grał Mayer Hawthorne, na Bright'cie N.E.R.D., a magazyn WAD ściągnął do Berlina Breakbot'a, Acid Washed oraz Digikid'a 84 na niesamowitą imprezę pod hasłem "Very Good Trip". Działo się naprawdę dobrze. Oto kilka przebitek z tego, co w ostatnim tygodniu me oczy widziały.

Diesel na B&B - domek zrobiony z oldschoolowych kaset video:





Puma na B&B - stoisko z kontenerów:



Projekt Turmkunst, czyli akcja malowania przez 4 artystów (Honet, Sozyone, Craig KR Costello aka Krink i Flying Förtress) nielubianej przez Berlinczyków wieży Bierpinsel:





Można było też, jak zawsze w Berlinie zobaczyć także mnóstwo streetart'u:









To był fantastyczny, pełen nowych inspiracji, niezwykle gorący, kipiący od wrażeń tydzień. Na koniec wklejam zwiewny, letni secik Pana Breakbot'a, który totalnie mnie zachwycił swoim graniem:

Breakbot minidiscomix by gigsprod