sobota, 4 września 2010

Norweska jesień.

I tak oto płynnie przeszliśmy z letniego ciepełka w jesienny chłodek. Niepostrzeżenie w mojej muzycznej bibliotece wrzesień stał się bardzo "norweski". Nagle z uśpienia na światło dzienne wydobył się Trentemoller, którego płyta "Into The Great Wild Yonder", wydana w maju, raz, czy dwa przeze mnie przesłuchana zniknęła w czeluściach innej, wydawało się wówczas, że bardziej konkretnej, ciekawszej muzy. Nic bardziej mylnego. W maju Trentemoller wydawać się mógł zbyt przygnębiający, dziwny jakiś, smętny, odpychający. Teraz, we wrześniu jest w sam raz. Bo to płyta zdecydowanie na jesień. I dobrze, że do niej wróciłem. Bo to jeden z lepszych albumów tego roku. Ilustracja do "Miasteczka Twin Peaks" - tak po krótce mógłbym ten album opisać. Trentemoller produkuje muzykę do nieistniejącego filmu, być może horroru, być może jakieś dziwnej, gatunkowej hybrydy. W każdym razie nie byłby to film o wesołych króliczkach, raczej o króliku, rodem z "Donnie Darko". O "Into The Great Wild Yonder" przypomniałem sobie, gdy natrafiłem w sieci na klip, który wklejam poniżej, do najlepszego, moim zdaniem utworu z płyty, zatytułowanego "... Even Though You’re With Another Girl". Klip tak samo dziwny, jak cała płyta. Zresztą, oceńcie sami...

Trentemøller: .... Even Though You're With Another Girl (Official music video) from SEN Music TV on Vimeo.



Tymczasem od kilku tygodni, jest ze mną na dobre inny norweski zespół, o którym nic wcześniej nie słyszałem, mimo, że wydał w czerwcu swoją drugą już płytę. O ich istnieniu dowiedziałem się śledząc line-up Off Festiwalu. Mowa tu o Casiokids, kapeli, złożonej z pięciu młodzieńców, pochodzących z Norwegii i po norwesku śpiewających. Płyta, na którą trafiłem, i którą bardzo polubiłem, druga w ich dorobku, nazywa się "Topp Stemning På Lokal Bar" i na okładce ma dziewczynę, przebraną za... różowego królika, niczym postać z filmu Harmony Korine'a "Gummo". Już sama okładka wzbudziła moje zainteresowanie. Ale to zawartość sprawiła, że o Casiokids nie zapomnę tak szybko. Mariaż gatunków, indie rock + elektronika, do tego mega charakterystyczny głos wokalisty, chwytliwe melodie i dostajemy album, od którego trudno się uwolnić...

Casiokids - En Vill Hest from Kristoffer Borgli on Vimeo.



I na koniec jeszcze jedna "norweska" płyta, świeżo wydana, następczyni "Juniora" Royksoppa, zatytułowana, a jakże by inaczej, "Senior". Bardzo się cieszę, że ten album w końcu ujrzał światło dzienne, i że jest właśnie taki, zupełnie inny od swojego poprzednika, nie przebojowy, raczej senny, introwertyczny, wyciszony. Nie ma na nim wokali, jest tylko płynąca elektronika, zdecydowanie bardziej w stylu "Melody A.M", niż wszystkiego innego, co Royksopp zrobili później. W ramach promocji płyty, na profilu Royksopp, na Vimeo, co jakiś czas ukazują się przedziwne filmiki, zatytułowane "Adventures in Barbieland", o grupce znajomych w podeszłym wieku, zamieszkujących stare domostwo, w którym czas jakby się zatrzymał. Bohaterowie, grani zresztą przez Svena i Torbjorna z Royksopp, żyją w oczekiwaniu, aż jeden z nich, zwany Hobo (Włóczega) wreszcie sie obudzi z "niedźwiedziego" snu. Czynnikiem wybudzającym ma być nowy album z muzyką, który właśnie pojawił się w sklepach. Jest to być z pewnością aluzja do sytuacji w jakiej znalazł się "Senior". Wydanie płyty było przesuwane, fani musieli się na następcę "Juniora" sporo naczekać... Royksopp mruga okiem do swoich sympatyków, a przy okazji funduje im niesamowitą, filmową przygodę.

Röyksopp's Adventures in Barbieland from Röyksopp on Vimeo.



Dobrze, że jest Norwegia i norweska muzyka. Za niecałe dwa tygodnie jedziemy do Oslo i moje stopy staną wreszcie na norweskiej ziemi. Wtedy tytuł tego posta: "norweska jesień" nabierze jeszcze dodatkowego, zupełnie innego znaczenia:)

1 komentarz:

  1. Trentemollera posłuchałem pięć minut i wyrzuciłem z kompa. ale posłucham drugi raz, jak polecasz.

    OdpowiedzUsuń