niedziela, 7 marca 2010

Szalona Helena.

Byłem wczoraj w kinie na "Alicji w Krainie Czarów" Burtona i zakochałem się w Czerwonej Królowej, z wielkim baniakiem zamiast głowy, z ustami w kształcie serca, z mocno przesadzonym makijażem. Zelżbieta w wykonaniu Bohnam Carter jest cudownie zła, dokładnie taka, jaka Czerwona Królowa być powinna. Nie oznacza to wcale, że inne postaci nie są fajne. Są, tylko tyle, że nikt z Szaloną Heleną nie może się równać. Biała Królowa jest jakby naćpana, charakteryzują ją powolne ruchy, na szczęście nie jest jednoznaczna. Mam wrażenie, że Burton nie do końca wykorzystał potencjał tkwiący w tej postaci. Całą uwagę skupił bowiem na Szalonym Kapeluszniku. O Johnym Deepie mówić wiele nie trzeba. Czuje Burtona jak mało kto. Jednak to Bohnam Carter gra tu pierwsze skrzypce. Odrażająca, mroczna, zepsuta do szpiku kości, kochająca wszystko to, co duże, niesymetryczne, brzydkie, nienormalne. Sprawuje rządy terroru dzięki Żaberzwłokowi. A przy tym wszystkim jest przekomiczna. Zakochałem się w Szalonej Helenie po raz kolejny. Po raz pierwszy, gdy zagrała Marlę Singer w "Fight Clubie", łącząc neurotyzm z punkiem i niezależnością. Po raz drugi - wczoraj, gdy jako Czerwona Królowa zdominowała "Alicję" i tak mocno rozpanoszyła się w moim świecie wyobraźni, że nie zniknie z niego szybko. Tak więc, ku czci Zelżbiety, ukradłem wczoraj w nocy ze sklepu kalafior. I z kalafiorem owym pod sercem, ogrzewając go własną piersią (był marcowy mróz) zaniosłem go na after, gdzie warzywo otrzymało imię Sylwek i zostało namaszczonone na mojego syna. Sylwek został na afterze trochę dłużej niż ja, a potem został ugotowany i zjedzony. Czerwona Królowa zrobiła by pewnie podobnie...


P.S. Sylwek, gdziekolwiek teraz jesteś, pozdrawiam Cię - Tata.

3 komentarze:

  1. Helena jest zajebista. Polecam też jej w sumie nieznane oblicze, przynajmniej ja je niedawno odkryłam, czyli na pozór "normalne" - w filmie "Rozmowy z innymi kobietami" (jest na iplex.pl). Sto procent jej film. Jestem absolutną fanką tej pani, a na Alicję pójdę z każdego możliwego powodu, z jakiego można pójść na Alicję, włącznie z tym, że jest na podstawie książki Lewisa Carrolla. ;)

    A na Sylwku już niestety chyba krzyżyk...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm... już się doczekać nie mogę na wizytę w kinie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla wszystkich których interesują dalsze losy Sylwka. Mój "synek" przeszedł ze stałego stanu skupienia w stan płynny. Stał się kalafiorową zupą, bardzo pożywną i dobrze przyprawioną. Prawdopodobne jest również, że ze stanu płynnego przejdzie on wkrótce w stan gazowy. Po kalafiorze ponoć nieźle się pyrka...

    OdpowiedzUsuń