wtorek, 2 lutego 2010

Zimą, w borsuczej norze...

Trzy fajne płyty, warte odnotowania, które ukazały się w roku poprzednim, ale które odkrywam dopiero teraz. King Midas Sound czyli kolaboracja Kevina Martina (The Bug) z Rogerem Robinsonem. Panowie wydali w 2009 "Waiting For You", przypominający i wskrzeszający echa Bristol Sound'u. Dubowe podkłady Martina, monotonny, ale relaksujący głos Robinsona plus udzielająca się gościnnie Hitomi... Album wyjątkowy, którego fajnie słucha się teraz, w zimowe, chłodne wieczory. Lepszy od nowego Massive Attack. Polecam sprawdzić wszystkim tym, którzy "Heligoland" czują się zawiedzeni. Do pobrania tu.

Druga rzecz, o której sobie przypomniałem w lutym to CFCF, czyli niejaki Michael Silver, którego album "Continent" ukazał sie bodaj w listopadzie 2009. Hmmm, opisać tą płytę będzie mi trudno... Ale spróbuję. Na pewno jest to połączenie synth-popu z elementami disco i electro, chociaż nie nazwałbym tej muzyki taneczną. To raczej album kontemplacyjny, przy którym się doskonale odpoczywa. Muzyka tła? Może dla niektórych... Ja doceniam na pewno klimat, trochę 80's, bo gdzieniegdzie można odnaleźć echa italo, boogie, wczesnego house'u. Słucha się tego bardzo przyjemnie. Chce się do tego albumu wracać. Jak na debiutanta to bardzo dużo. Na pewno będę śledził dokonania tego kanadyjskiego producenta w przyszłości.

Trzecia ciekawa płyta, doskonała na mroźne noce to "Score" australijskiego duetu The Raah Project. Lokować ten album można by chyba gdzieś w okolicach "In between" Jazzanovy. To tak samo nastrojowa muzyka, z bardzo fajnymi piosenkami, które można sobie nawet zanucić pod nosem... I z wokalem, który czasami przypomina manierę Stinga (!) The Raah Project to także debiutanci, których płyta ukazała sie w 2009 roku. Roku wyjątkowym, którego muzyczną spuściznę odkrywać będę pewnie jeszcze długoooo. Ale o tym już chyba kiedyś pisałem, prawda?

5 komentarzy:

  1. na King Midas Sound wpadlem jakos w tamym tygodniu i super zadosc uczenienie bristol mi zrobil potym niecnym uczynku massivow. lubie takich poetyckich wokalistow ktorzy cos tam mowia cos zawodza i prowadza mnie przez plyte za raczke,

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak myslałem, że Ci King Midas podejdzie...

    OdpowiedzUsuń
  3. he, a mi się właśnie sączy z głośników King Midas po raz kolejny dzisiaj, tym razem jako podkład do pisania jednej historyjki. i oceniam, że jeszcze kilka razy się przesączy. chociaż do końca dziś została tylko jakaś godzina.
    podszedł bardzo. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wychodzi na to, że zimą w borsuczej norze KING MIDAS rządzi!

    OdpowiedzUsuń
  5. rządzi, można by powiedzieć, jak złoto ;)

    OdpowiedzUsuń