niedziela, 7 lutego 2010

Nie oceniać książki po okładce.

Edward Carey to brytyjski pisarz, autor dwóch wydanych do tej pory książek: "Observatory Mansion" oraz "Alva & Irva". W Polsce wydano tylko "Dom z Obserwatorium". Ponieważ książka sprzedawała się słabo, nie ma na razie planów, żeby wydać "Alvę & Irvę". A szkoda... Wielka szkoda. "Dom z Obserwatorium" to bodaj najbardziej innowacyjna książka, jaką przeczytałem w ostatnim czasie, może i w ciągu ostatnich kilku lat. Książka znakomita, zupełnie nieoczywista, nietypowa, opowiadająca o dziwakach zamieszkujących pewną kamienicę. Akcja rozpoczyna się w momencie, gdy wprowadza się nowa lokatorka, Anna Tap, burząc ustalony porządek mieszkańców, wnosząc powiew świeżości i odmieniając nawyki tej zamkniętej społeczności. O tym, jak wciągająca jest to powieść niech świadczy kilka faktów, które tu teraz przytoczę. Główny bohater, Francis Orme nosi białe rękawiczki i nigdy ich nie zdejmuje. W piwnicy kolekcjonuje przedmioty, które ukradł, a które są skrawkami życia innych. Jego Ojciec cały czas siedzi nieruchomo w czerwonym fotelu. Matka imaginuje mitycznego Kochanka. Claire Higg, sąsiadka, non stop ogląda telewizję, nie zauważając realiów i upływu czasu. Oprócz nich w kamienicy mieszka również Psiara, o której trudno powiedzieć czy jest bardziej suką, czy bardziej człowiekiem, oraz emerytowany nauczyciel, który roztacza wokół siebie tysiące zapachów i bezskutecznie poszukuje swojego przyjaciela, Chirona, mahoniowego liniału, służącego do bicia niegrzecznych uczniów... Popieprzone? No cóż, to dopiero początek, bo właśnie w tym miejscu cała historia się rozpoczyna i nabiera tempa... "Observatory Mansion" w polskim wydaniu jest również najbrzydszą książka, jaką od lat trzymałem w dłoniach. Ten, kto zaprojektował jej okładkę powinien pójść na długie lata do więzienia. Warto porównać ją z okładkami wydań obcojęzycznych, które wkleiłem powyżej. Polski wydawca (Zysk i S-ka) najwyraźniej uznał, że walory estetyczne tej książki nie są istotne. Jak bardzo się pomylił widać po wynikach sprzedaży. W Wielkiej Brytanii książka zrobiła furorę i doczekała się wielu wznowień. w Polsce zapewne żadnego wznowienia nie będzie. Smutne to tym bardziej, że Edward Carey sam jest ilustratorem, "Dom z Obserwatorium" zawiera kilka jego obrazków. Jest to zresztą książka tak bogata , tak malownicza, że "podsumowanie" jej paskudną i mega słabą okładką woła o pomstę do nieba. Ja sam o mało się przez to do książki zraziłem. Na szczęście, mimo tego, że grafika, część wierzchnia, oprawa zawsze były dla mnie ważne, szybko przystąpiłem do sedna, czyli do treści. I nie zawiodłem się. Unosi się nad tą fabułą duch Davida Lyncha. Wszystkim, którzy lubią takie klimaty polecam bez dwóch zdań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz