poniedziałek, 15 listopada 2010

Dancing in slow motion.

Jakoś tak zawsze w drugiej połowie listopada na wszelkich forach, blogach i portalach muzycznych trwa uporczywe wypatrywanie kandydata do miana "albumu roku". Rok temu, mniej więcej o tej porze objawili się The XX, w tym roku głośno jest o Twin Shadow. Mówi się, że to album zaskakujący dobry, debiut bardzo dojrzały. Niektórzy porównują go nawet do "Maxinquaye" Trickiego. Trudno się takim komentarzom oprzeć... Twin Shadow to George Lewis Jr., Dominikańczyk z pochodzenia, który najwyraźniej mści się na swoim ojcu fryzjerze (obczajcie koniecznie jego fryzury), obecnie Brooklyńczyk, muzyką zajmujący się od dawna, choć "Forget" jest jego debiutem. Postanowiłem sprawdzić, jak te pochlebne recenzje, wszystkie "ochy i achy", jakie od mniej więcej miesiąca pojawiają się w sieci, mają się do rzeczywistości. Zacząłem słuchać...

Twin Shadow - Tyrant Destroyed by bookerbus

Trzeba mieć nie lada tupet, żeby rozpocząć album takim kawałkiem, jak "Tyrant Destroyed"... Leniwą balladą, która niby nic nowego nie wnosi, a którą jednak nucisz sobie pod nosem już po chwili, a po drugim , czy trzecim przesłuchaniu nie możesz o niej zapomnieć. Trzeba sobie nic nie robić z krytyki, jeśli szpikuje się album muzycznymi odniesieniami do lat 80-siątych, w momencie, kiedy wszyscy wieszczą schyłek tego nurtu w muzyce. Trzeba wreszcie mieć niezwykle otwartą głowę, żeby nagrać tak dobrą płytę, pełną bezpretensjonalnych, chwytliwych piosenek, będącą całkowitym zaprzeczeniem wytyczanych przez trendsetterów mód. "Forget" ma coś z Roxy Music, z The Smiths, z wczesnego Depeche Mode, ale także coś z synth dojrzałych lat 80-siątych, trip hopu, a nawet, jeśli się dobrze przyjrzeć, z dokonań Bjork. Pełno tu muzycznych tropów, w których odszukiwanie można się pobawić, ale nie trzeba, bo wcale nie to jest najważniejsze. Przede wszystkim "Forget" to realizacyjny majstersztyk, pełen bardzo dobrych numerów, z których prawie każdy szybko zapada w pamięć i o dziwo, po kilkukrotnym przesłuchaniu nie nudzi.

Do płyt, o których pisze się w samych superlatywach podchodzę zawsze z dystansem. Tak było i tym razem. Ale w przypadku "Forget" nie ma się do czego przyczepić. Nawet głos Lewisa jest ciekawy i niejednorodny, potrafi nim tak operować, że w kilku utworach ma się wrażenie, że śpiewa ktoś inny. Do tego sam pisze sobie wszystkie aranżacje, a nawet robi chórki. Człowiek orkiestra?

"Forget" to album jak najbardziej popowy, ale zupełnie inny od eksploatowanych właśnie w radio, przereklamowanych Hurts, którzy poruszają się po muzycznie podobnym gruncie, ale z większą dozą patosu, którego u Twin Shadow'owa na szczęście brak. Gdybym miał określić w kilku słowach "Forget" to powiedziałbym, że to płyta dla romantyków i marzycieli, poszukujących klimatów eightisowych, ale znudzonych już banalnością powtarzających się na okrągło tych samych odniesień. Płyta dla tych, którzy lubią tańczyć, w "slow motion".

Poniżej video do "Slow", będące parodią castingów do porno sesji, w której to nasz bohater, George Lewis Jr. zaprezentować ma nam swój "big talent":)

Twin Shadow 'Slow' (NSFW) from Twin Shadow on Vimeo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz