poniedziałek, 7 września 2009

We love music.

Są takie płyty, do których bardzo lubię wracać. W ten weekend nadarzyła się okazja do takich muzycznych powrotów. Otóż, na czas podróży do Warszawy wymyśliliśmy sobie z Nastee'm, że zabierzemy do słuchania same stare, oldschoolowe płyty sprzed kilku, dobrych lat. I tak w odtwarzaczu lądowały: pierwsza płyta Chemical Brothers "Exit Planet Dust", Armand Van Helden i jego "2Future4U", Stereo Mc's z "Connected", Jamiroquai'a "Travelling without moving", Jay Z z "Bluprint", muzyka do filmu "Trainspotting", a nawet stare housowe składanki, z końca lat 90-siątych, z francuskimi brzmieniami, np. Les Rhythmes Digitales. Były sety Simca! i Deekid'a, odkopane z ich lat niemalże niemowlęcych. Była też płyta, o której teraz chciałbym słów kilka - "We love music" International Pony (w skład tego kosmicznego tria wchodzą Dj Koze, Erobique i Cosmic Dj), nagrana dla Skint w 2002 roku, czyli mająca już 7 lat. Kupiłem to cacko w Holandii, na jakiejś lokalnej wyprzedaży, kompletnie nie mając pojęcia, co to za muzyka. Pamiętam, że spodobała mi się okładka. Pomyślałem sobie wtedy, że jeśli ktoś sygnuje płyty takim obrazkiem, musi być fajnie i pozytywnie pokręcony. I miałem rację. Do tej pory, zawsze jak wracam do "We love music" - mam uśmiech na twarzy. Melanż popowych melodii, minimal housowych trzasków i bitów, hip hopowego groove, electro wokaliz i soulowych zaśpiewów, skompilowany w formę 60-minutowej audycji radiowej jest ponadczasowy i opiera się wszelkim modom. To po prostu dobra płyta, z fajnym klimatem, którą mogliby też nagrać np. Beastie Boys, gdyby zechcieli kiedyś, jeszcze bardziej niż na "Hello Nasty", poflirtować z elektroniką. Dla zachęty video do jednego z tracków. Jeśli kogoś uwiedzie, to cała płyta do ściągnięcia tu.

1 komentarz:

  1. to najlepsza funkowa plyta jaka slyszalem w tym roku i napewno jedna z najlepszych, wkrecam sie w nia, rozkminiajac te smaki zawarte na niej.

    OdpowiedzUsuń