wtorek, 23 marca 2010

"The Box" czyli Pudło.

K. poczyniła niejako wstęp do mojego dzisiejszego posta już wczoraj wieczorem, zapowiadając, że ja to na pewno wszystko "jakoś wyłożę". Więc czując się w obowiązku sprostać zadaniu, postaram się wyłożyć graty z pudła. Pudło było oczywiście puste, w środku nie znaleźliśmy nic wartego uwagi. Film reklamowany jako pastisz pulp-horrorów ewidentnie zmierzał w innym kierunku. Wywoływał pusty śmiech. Jeśli reżyser kogoś tu parodiował, to chyba tylko samego siebie sprzed kilku lat. A zapowiadało się tak dobrze... "Donnie Darko", pierwszy film Richarda Keely'ego był fantastyczny. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że to jeden z lepszych filmów ostatnich lat, jaki widziałem. Premiera miała miejsce w 2001 roku, jednak w Polsce film nie miał nigdy dystrybucja kinowej, tak samo zresztą, jak i drugi film Kellego "Southland Tales". Premierę i to opóźnioną o kilka miejsce miał dopiero trzeci jego film, "The Box" właśnie. Co tu dużo mówić, z tych trzech najsłabszy, nietrafiony, z fatalną Cameron Diaz na pierwszym planie, która gra tak tragicznie, że ręce opadają. Z przegadanym, nudnym scenariuszem, doprawionym jeszcze do tego pseudointelektualnym bełkotem, a nawet (sic!) cytatami z Satre'a. Całość ratuje chyba tylko w miarę sensowne i trochę anty-hollywoodzkie zakończenie, które w odróżnieniu od reszty filmu jest proste i jednopłaszczyznowe. Niestety, reszta tonie zupełnie w ledwo naszkicowanych wątkach, sugerujących to lub tamto, ale mimo to, pozostawiających widza z totalną pustką w głowie. Nie udało się Kelly'emu kolejny raz mnie zaskoczyć. Będę musiał odkurzyć płytę z "Donnie'm Darko". Tam każdy kawałek układanki idealnie do siebie pasował, a całość miała niezaprzeczalny, mroczny klimat tajemnicy, która wciąga i nie pozostawia obojętnym. "The Box" nie hipnotyzuje. Pozostawia na zewnątrz...

P.S. Co do mojej jazdy samochodem, rzeczywiście z pewnego punktu widzenia może się wydawać bardziej interesująca niż film Kelly'ego. Chyba nie wspominałem jeszcze na blogu, że moje prawko wywalczone z takim bólem hartuje się właśnie w warunkach polowych (lub drogowych raczej!). Nie zawsze jest lekko, czasem zabawnie, a czasem strasznie. Jak w dobrym thrillerze, nie takim jak "The Box" oczywiście. Raczej, jak w "Pojedynku na szosie" Spielberga :P

4 komentarze:

  1. Tak właśnie czułam... czytając o czym to film... że to będzie kicha... ma się ten instynkt ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. :) ja naprawdę uważam, że z perspektywy pasażera na tylnym siedzeniu oglądałam duuużo lepsze widowisko, takie trochę komediowe w sumie, chociaż z dreszczykiem. ;) ale akurat ja łączę się przecież z Tobą w tych trudnościach jak nikt. tylko jak mi ktoś kiedyś będzie ciągle nadawał z prawej... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj tam oj tam ;))) za to dziś muszę pochwalić Młodego Kierowcę, bo sam przejechał trasę z gdy do gda i bardzo gładko mu to poszło, naprawdę nie miałam żadnych zastrzeżeń... może dlatego, że prowadziłam inne auto:P

    OdpowiedzUsuń
  4. swoją drogą to ja myślę Marta, że masz sto procent racji, i sama bym na to samo zwracała uwagę - ale wiadomo, od czego zależy punkt widzenia. ;)

    OdpowiedzUsuń